niedziela, 3 stycznia 2016


Rozdział 12

Jason's POV:
- Nie mamy wyboru Jason. - Adam powiedział mi po raz, nawet nie pamiętam, który.
Westchnąłem i skinąłem. Właśnie utknęliśmy w wielkim gównie. Rodzice Emmy dowiedzieli się, że ja, cóż, porwałem ich córkę. Jak? Jej rodzice nie uwierzyli w list, który wcześniej napisałem, bo jak twierdzą 'Emma nie robi takich rzeczy. Jest typem dziewczyny, która zawsze nam mówi gdzie idzie, a nie piszę listy.' Dowiedziałem się o tym newsie kilka godzin przed tym, jak Adam mi o nim powiedział lub powinienem powiedzieć pokazał.
- Zawołaj wszystkich. Będziemy mieli pilne spotkanie. Teraz. - nakazałem Adam'owi, a on skinął.
- Łącznie z Emmą? - spytał. Skinąłem.
***
Właśnie wyjaśniałem wszystkim całą sytuację, włącznie z Emmą. Wszyscy uważnie słuchali, nie przerywając mi, ponieważ wiedzieli jak bardzo tego nienawidziłem. Chaz był tym, który zareagował jako pierwszy, a jego reakcja była, cóż, mocno przesadzona.
- Co?! I co teraz zrobimy? O mój Boże! - krzyknął, kiedy zaczął chodzić w tą i z powrotem, drapiąc się po karku swoją prawą ręką i gryząc przy tym paznokcie.
- Chaz, uspokój się kurwa. - Adam skarcił go, sprawiając, że przestał chodzić w kółko i usiadł z powrotem na krześle.
Spojrzałem troskliwie na Emmę, a ona nie ukazywała żadnych emocji. Jej pusta twarz była wgapiona w jej kolana. Szturchnąłem ją delikatnie, żeby na mnie spojrzała. Powoli uniosła swoją twarz i spojrzała na mnie z, wciąż, pustym wyrazem twarzy.
- Wszystko w porządku? - spytałem ją. Skinęła i spojrzała z powrotem w dół. - Nie. Coś zdecydowanie jest nie tak. Powiedz mi. - zażądałem.
- To nic. Zaufaj mi. - uśmiechnęła się sztucznie.
Potrząsnąłem głową. - Nie. Poważnie. Powiedz mi. - powiedziałem najspokojniej, jak mogłem. Nie chciałem jej przestraszyć. Wciąż milczała. - Emma. Powiedz mi, zanim się zdenerwuję. - ostrzegłem.
- Dobra. W porządku. Powiem ci. Tęsknię za moimi rodzicami i założę się, że oni za mną też. Jestem ich jedyną córką i zdecydowanie nie chcieliby mnie stracić. Ja-ja nie wiem, ale czuję się trochę szczęśliwa, że próbują mnie odnaleźć. Może powinnam stąd odjeść. - powiedziała.
Ostanie cztery słowa doprowadziły mnie do wściekłości. Chce stąd odejść? Więc, nic dla niej nie znaczę? Plasnąłem ją w twarz, sprawiając, że się wzdrygnęła i cofnęła w tył.
- Jason! - usłyszałem, jak każdy z chłopaków krzyczy moje imię. Alex chwycił mnie, zanim ponownie uderzyłbym Emmę. - Uspokój swój jebany temperament Jason! Nic dziwnego, że chce wrócić do domu. - Alex krzyknął.
Zobaczyłem, jak Nick zabiera Emmę z pokoju. Patrzenie na nich, jak idą razem, sprawia, że mam ochotę przywalić Nick'owi w twarz. Próbowałem wydostać się z uścisku Alex'a, ale on za nic nie chciał mnie puścić.
- Alex. Puść. Mnie. Do. Kurwy. - zacisnąłem zęby. Wciąż nie chciał mnie puścić. Użyłem swojej całej siły i wydostałem się z jego uścisku. Uderzyłem go pięścią w twarz, zanim skierowałem się do pokoju Emmy.
- Złapcie go! Wezmę jego leki. - usłyszałem Alex'a, ale zignorowałem to.
Zajęło mi parę sekund, zanim dotarłem do pokoju Emmy. Kiedy chciałem kopnąć w drzwi, Chaz i Ryan zatrzymali mnie.
- Przestań! Będziesz tego później żałował. - Ryan ostrzegł.
- Nie mieszaj się w moje pierdolone sprawy! To pomiędzy mną, a Emmą! - warknąłem i odepchnąłem ich oboje.
Próbowałem otworzyć drzwi, kopiąc w nie kilka razy, zanim faktycznie się otwarły. Zobaczyłem płaczącą Emmę na kolanach Nick'a, który starał się ją uspokoić. Gdy wtargnąłem do środka, ich oczy natychmiast skierowały się na mnie. Emma spojrzała na mnie, ze strachem wypisanym na jej twarzy, przez co moje serce odrobinę się złamało, ale, gdy zobaczyłem, jak Nick patrzy na mnie ze złością w oczach, zrobiłem się z powrotem wściekły.
- Co do kurwy robisz z moją dziewczyną? - warknąłem, patrząc na niego z czystą złością i nienawiścią.
- Uderzyłeś ją kurwa! - syknął.
To totalnie sprawiło, że krew mnie zalała. Kim, do chuja, myśli, że jest, żeby rozmawiać ze mną w ten sposób? Podszedłem do niego i przywaliłem mu w twarz. Słyszałem, jak Adam krzyczy moje imię, ale zignorowałem go. Chwyciłem go za kołnierz i splunąłem. - Przestań. Dobierać. Się. Do. Mojej. Pierdolonej. Dziewczyny. Załapałeś? - rzucił mi spojrzenie typu żartujesz-sobie-ze-mnie-kurwa, przez co uderzyłem go raz jeszcze.
- Jason McCann! Przestań natychmiast! - usłyszałem krzyk Alex'a. Obróciłem się i ujrzałem go zbliżającego się do mnie. Poczułem ból w moim ramieniu, zanim zemdlałem.
 
Emma's POV:
 
- Wszystko dobrze Emma? - Ryan spytał mnie z troską w oczach. Skinęłam niepewnie. Wciąż byłam trochę wstrząśnięta, tym, co działo się wcześniej. Przysięgam, Jason wyglądał tak przerażająco, a ja nigdy wcześniej go takiego nie widziałam. Wyglądał jak jakiś potwór.
- Nie przejmuj się nim. Zapomniał wziąć swoich leków rano. - powiedział. Spojrzałam na niego zdezorientowana. Leki? Zaśmiał się. - Jest trochę bipolarny i czasami potrzebuję leków, żeby móc to kontrolować, jak na przykład teraz. - Ryan powiedział, jakby czytał w moich myślach. Skinęłam.
- Alex i Adam się nim zajmą. Nie przejmuj się. - powiedział, pocierając moje plecy i starając się mnie pocieszyć.
- Co z Nick'iem? - spytałam Ryan'a.
- Chaz. - odpowiedział krótko, co od razu zrozumiałam.
- Jeszcze jedno. Nie bądź z Nick'iem tak blisko. - powiedział, nie patrząc na mnie.
- Czemu? - spytałam zdezorientowana. Nick to fajny gość.
- Po prostu nie, okej? - skinęłam, a on się uśmiechnął.
To będzie moja pierwsza misja. Muszę się dowiedzieć czemu Ryan, zabronił mi być blisko z Nick'iem.

Rozdział 11

Słońce świeciło przez zasłonę, uderzając prosto w moje oczy. Jęknęłam, zanim obróciłam się w drugą stronę. Poczułam jak ktoś dotyka mojej tali, ale zignorowałam to i poszłam spać dalej. Moment później poczułam, jak coś obok mnie się rusza i przybliża do mnie, albo na odwrót, już sama nie wiem. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Jasona śpiącego tuż obok mnie, a nasze twarze były zaledwie milimetr od siebie. Od razu wyskoczyłam z łóżka, przez co oczywiście upadłam na tyłek.
- Wszystko w porządku? - usłyszałam, jak Jason pyta mnie swoim porannym głosem, czołgając się do krawędzi łóżka i spoglądając na mnie.
- Tak, w porządku. - powiedziałam, próbując się ponieść. - Co ty tu robisz? - Spytałam, kiedy przeniosłam swoje oczy na niego.
Jason potarł swoją szyję niezręcznie, gdy się w niego wpatrywałam. Czekaj. Czekaj chwilę. Pamiętam coś. Pamiętam, że miałam kłótnię z Jason'em, ponieważ płakałam na kolanach Nick'a, a Jason myślał, że się z nim przytulałam. Wypytywał mnie, choć może powinnam powiedzieć naciskał  czemu wybrałam Nick'a zamiast niego. Kiedy w końcu przyznałam, co się stało, on po prostu schylił się do mnie i szepnął, że przeprasza, a ja popłakałam się w jego ramionach. Potem zapomniałam co się działo.
Jason pomachał dłonią przed moją twarzą i przywrócił mnie do rzeczywistości. - Słuchasz mnie Emma? - spytał.
 - Huh? Co? Oh.. Um, tak. - zająknęłam się.
Jason zmarszczył brwi. - Okej, więc, co przed chwilą powiedziałem? - nie odezwałam się i siedziałam cicho.
- Właśnie. Wiem, że o czymś myślisz. I nieważne. Zapomnij, o tym co powiedziałem. - powiedział od niechcenia.
Nienawidzę, kiedy ludzie mówią nieważne lub zapomnij, kiedy wiem, że faktycznie coś wcześniej powiedzieli. I to właśnie teraz się dzieje. - Nie. Powiedz mi. - zażądałam. Ciekawość mnie zabija.
- Powiedziałem zapomnij, poza tym to nic ważnego. - wzruszył.
Westchnęłam. - Dobrze, ale powiedz mi co robisz w moim pokoju.
 - To jest właśnie to, co powiedziałem ci wcześniej, kiedy mnie nie słuchałaś. - syknął.
- Um, przepraszam. - spojrzałam w dół, nie patrząc w jego oczy. Czemu za każdym razem muszę go wkurzyć? A może on ma prostu burzliwy temperament? Tak, wybieram drugą opcję.
- J-ja pójdę się odświeżyć. Do zobaczenia późnej. - powiedziałam szybko, unikając kontaktu wzrokowego z Jasonem. W momencie, gdy chciałam udać się do łazienki, ktoś złapał za moją talię.
- Czekaj. Przepraszam. - Jason przeprosił. Obróciłam się i spojrzałam na niego. - Nie powinienem podnosić głosu na ciebie . Przepraszam. - zatrzymał się na chwilę, zanim dalej kontynuował. - - Nie chciałem cię przestraszyć. Po prostu nie lubię, gdy ktoś mnie nie słucha, kiedy mówię. A wcześniej powiedziałem, że zasnęłaś, po tym jak płakałaś w moich ramionach. Zaniosłem cię do twojego pokoju i zanim się zorientowałem, również zasnąłem. Poza tym, niedługo i tak będziemy spać razem.
- Co? Przecież masz własny pokój Jason, poza tym powiedziałeś mi, że to mój pokój. - powiedziałam.
- Cóż, plan się zmienił. Będziesz spać teraz w moim pokoju, zaczynając od dzisiaj, rzeczy nie musisz nigdzie ruszać. - wyjaśnił. Kiedy chciałam zaprotestować, spojrzał na mnie surowym wzrokiem, przez co zamknęłam swoje usta i po prostu skinęłam.
- Bądź później gotowa. Chcę żebyś kogoś poznała. - powiedział, gdy wyszedł z pokoju i powędrował w stronę łazienki.
~*~
- Więc to jest ta słynna Emma? Dziewczyna, o której nie przestajesz nadawać? - Alex powiedział złośliwe. Jason ciągle o mnie gada? Spojrzałam na Jasona, a jego policzki się zarumieniły. Awe, on się rumieni. Zachichotałam lekko.
- I ahh tak, jestem Alex McCann, brat Jason'a. - przedstawił się.
- Jestem Emma Carters. - uśmiechnęłam się do niego.
- Nie chcę cię przestraszyć, ale Jason sporo mi o tobie mówił. Więc, w zasadzie wiem o tobie wszystko. - Alex powiedział, przez co Jason zarumienił się jeszcze bardziej.
- Zamknij się Alex. - Jason wrzasnął.
Alex uniósł ręce do góry. - Przepraszam braciszku. Po prostu mówię prawdę. - Powiedział, sprawiając, że Justin jęknął, a chłopcy zaczęli się śmiać. Nie rozumiem czemu Jason i Alex mają zupełnie inne charaktery. Alex jest spokojny i zabawny, a Jason cóż, odrobinę przerażający i opiekuńczy? Nie wiem.
- Oh Alex, co ty tutaj robisz? Myślałem, że jesteś w Miami? Nie porwany przez Samuela. - Ryan spytał, zarabiając przez to piorunujące spojrzenie od Alex'a.
- Nie zostałem porwany. Po prostu jeden z członków w Miami jest zdrajcą, właściwie jest szpiegiem Sama. Kupił mnie tutaj i tak oto tu jestem, w LA. - Alex wyjaśnił, a reszta grupy skinęła.
- Masz zamiar wrócić z powrotem do Miami w najbliższym czasie? - Jason spytał Alex'a, który pokręcił przecząco głową.
- Nah, chcę zostać tu z moim młodszym bratem, którego nie widziałem przez kupę czasu. Poza tym, Ryder przejął tam kontrolę. - Powiedział i poczochrał żartobliwie włosy Jason'a.
- Będziesz dla nas wrzodem na dupie Alex. - Jason syknął.
Wszyscy zaczęli się dziecięco śmiać. Może nie będzie aż tak źle, jeśli tu zostanie. Może, kiedy Alex tu jest, Jason zmieni się w lepszego chłopaka, który nie wrzeszczy na mnie przez cały czas. Po prostu miejmy nadzieję.
Rozdział 10

Jason's POV:
 
Stałem tam około 10 minut, patrząc na tulących się do siebie Emme i Nicka. Reszta gangu poszła zająć się Alexem, kiedy ja po prostu stałem tam i patrzyłem na nich zza filaru. Czy oni naprawdę nie słyszeli, że jesteśmy w domu? Przecież nie byliśmy wcale cicho. Czy oni robili to celowo?
- Dlaczego zamiast patrzeć na tą dwójkę jakbyś miał ich zabić, po prostu do nich nie podejdziesz i nie powiesz, żeby przestali? - usłyszałem kogoś za sobą. Alex.      
- Nie wiem - mruknąłem, nie odrywając od nich wzroku. Emma w końcu odsunęła się od Nicka i uśmiechnęła się do niego. Powiedziała mu coś, czego nie mogłem usłyszeć, kiedy on odwzajemnił jej uśmiech. Naprawdę zastanawiam się czy na pewno nie wiedzieli, że jesteśmy w domu.
Alex zachichotał. - Jesteś zazdrosny, no nie? - Zapytał albo powiedział jakby to była prawda. Spojrzałem na niego i rzuciłem mu piorunujące spojrzenie. Podniósł rękę w geście poddania. - Tylko żartuje bracie.
- Taa. Nieważne. - odpowiedziałem. - Nie powinieneś odpocząć? Mam na myśli, wyglądałeś minutę temu jak człowiek bez życia.
Zaśmiał się. - Byłem po prostu śpiący, nie bez życia. Jestem McCann pamiętasz? I masz rację, powinienem trochę odpocząć. Dobranoc Jase. - zatrzymał się. - I idź z nimi pogadaj, zamiast tu stać i się na nich patrzeć. I ostatnia rzecz, staraj się kontrolować swój gniew i nie zabijaj nikogo, dobra? Do zobaczenia jutro rano. - Alex powiedział, a potem poszedł do swojego pokoju.
Alex miał rację. Nie powinienem zostać tam ani dłużej. Musiałem z nimi porozmawiać. Wyszedłem zza filaru i podszedłem do nich. Upewniłem się, że moje kroki były wystarczająco głośne, żeby mogli usłyszeć, że tu jestem. Emma jako pierwsza na mnie spojrzała. Jedyną rzeczą, którą mogłem zobaczyć w jej brązowych oczach to strach. Emma szybko potrząsnęła Nickiem, przez co od razu się na mnie spojrzał.
- Cześć. - przywitałem się zwyczajnie, a moja twarz nie ukazywała żadnych emocji. Starałem się z całych sił nie uderzyć Nicka, właśnie tu, właśnie teraz.
- J-jason, nie wiedziałam, że jesteś w domu. - Emma wyszeptała, nie patrząc na mnie.
- Oboje byliście zbyt zajęci przytulaniem, żeby zdać sobie sprawę z tego, że jestem w domu już od jakiś 30 minut - wrzasnąłem.
- Spójrz Jason, to nie-
-Nie pytałem cię o zdanie, prawda? - przerwałem Nickowi. - Poza tym widziałem wszystko na własne oczy. Nie musisz mnie okłamywać. - syknąłem i złapałem dłoń Emmy. Kiedy Nick chciał coś powiedzieć, zatrzymałem go. - Porozmawiam z tobą jutro Nick. Dobranoc. - Z tymi słowami odszedłem wraz z Emmą.
 
Emma's POV:
 
Jason pociągnął mnie mocno do naszego pokoju. O Boże. Co się teraz będzie działo? Strach wypełnił całe moje ciało. Musisz wyglądać na silną. Nie możesz wyglądać na słabą. To tylko sprawi, że będziesz bardziej cierpieć.
- Co ci powiedziałem, zanim wyszedłem? - usłyszałam jak Jason spytał po chwili ciszy.
- Żeby nie uciekać? - spytałam. Jak dobrze pamiętam, to była jedyna rzecz jaką Jason powiedział mi przed wyjściem.
- Tak. Racja. To znaczy-ugh! Czemu musiałaś przytulać się z Nickiem, kiedy wyszedłem? - Jason krzyknął. On czym on mówił? Nie przytulałam się z Nickiem. Tylko rozmawialiśmy, a potem- O mój Boże! Jason musiał być w domu, kiedy płakałam. Ja po prostu płakałam w jego ramieniu, nie przytulaliśmy się. 
- Jason, nie przytulaliśmy się. - powiedziałam powoli.
- To powiedz mi, co to było! - wrzasnął. Powinnam mu powiedzieć, że wcześniej płakałam? Nie. Zadawałby później zbyt dużo pytań.
- Nic. - skłamałam. Nie chcę, żeby robił z tego później jakaś wielką sprawę.
- Cholera Emma! Po prostu powiedz mi! - Jason krzyknął. Starałam się trzymać łzy, które chciały wypłynąć. Nienawidzę, kiedy ludzie na mnie krzyczą, zwłaszcza jeżeli ktoś jest tak wybuchowy, jak Jason.
- J-ja nie mogę.
- Dlaczego? Ponieważ to, co powiedziałem to prawda, no nie? - wrzasnął. Jego oczy robiły się coraz ciemniejsze. Pozostałam cicho. To jest ten moment, kiedy traci kontrolę. Podniósł rękę prosto na mnie, przez co pisnęłam, ale on zamiast uderzyć mnie, uderzył w ścianę.
- Nie możesz mi po prostu powiedzieć Emma? - syknął. W tym momencie zdecydowałam się mu powiedzieć.
- Dobra w porządku! Powiem Ci. Nie przytulałam się z Nickiem, tak jak powiedziałeś wcześniej, okej? Starał się mnie po prostu pocieszyć, okej? - krzyknęłam. Naprawdę nie wiem, skąd pojawiła się we mnie ta odwaga.
- Czemu? Czemu poszłaś do niego zamiast do mnie? Dlaczego wybrałaś go, a nie mnie? - Jason spytał, mogłam zobaczyć ból w jego oczach.
- N-nie wiem. - powiedziałam, kiedy łzy poleciały w dół po moich policzkach.
Jason podszedł do mnie i przytulił mnie mocno. - To dlatego, że cię przerażam? Dlatego, że się mnie boisz? - spytał prosto do mojego ucha.
Zamiast mu odpowiedzieć, po prostu płakałam w jego ramionach. Mogę powiedzieć, że wziął to jako tak, ponieważ w kółko szeptał mi ciche 'przepraszam'.

Rozdział 8
 
Rozmowa z Nickiem sprawiła, że być może, tylko może, zdałam sobie sprawę z tego, że Jason mnie lubi. Bazując na tym, co zobaczyłam, Jason jest bipolarny. Potrafi być agresywnym potworem, a następnie przemienić się w słodkiego kolesia. Naprawdę go nie rozumiem.
To, że zdałam sobie z tego sprawę, nie znaczy, że nie chcę od niego uciec. Tęsknię za przyjaciółmi, rodzicami i Calebem. Poza tym, nie mogę znieść tego, że wyładowuje swoją złość na mnie. Wiem, że jest wybuchowy, ale czy nie może tego kontrolować?
- Myślałaś kiedyś o tym, żeby uciec? - Nick nagle spytał, przez co potrząsnęłam głową, patrząc na niego.
- Nie! - krzyknęłam szybko, sprawiając, że oczywiste stało się to, że jednak o tym myślałam. Głupia Emma! - T-to znaczy-
Zaśmiał się. - Nie martw się. Nie powiem mu. Myślę, że to normalne, że planujesz uciec. Jeśli byłbym na twoim miejscu, zrobił bym to samo. Ale nie uciekaj. To bardzo zrani Jasona. Wiesz jak bardzo cię kocha.
- Ale ja go nawet nie lubię. Porwał mnie na miłość boską. Jak mam go lubić? Zwłaszcza, gdy mam chłopaka? - powiedziałam rozbita.
Nick westchnął. - Po prostu spróbuj. Przynajmniej spróbuj. I jeszcze jedna rzecz. Jeśli rzeczywiście nie będziesz w stanie tu dłużej zostać, nie uciekaj, kiedy Jasona nie ma, a jeden z nas się tobą zajmuje. Jason może nam coś zrobić za to, że pozwoliliśmy uciec jego dziewczynie. - Zatrzymał się. - Po prostu spróbuj, dobrze?
- Dam z siebie wszystko. Nawet jeśli ucieknie, zaplanuje to perfekcyjne. - westchnęłam. - Chciałabym, żeby przestał krzyczeć i mnie bić. Chciałbym, żeby wiedział jak bardzo mnie to przeraża. I także, żeby zdał sobie sprawę z tego, że nigdy go nie polubię ani pokocham. - mogłam poczuć, jak moje oczy robią się wilgotne.
Nick szybko zdał sobie sprawę z tego co się dzieje i mocno mnie przytulił. - To normalne, że niekiedy mamy trudne chwile. Zwłaszcza w takiej sytuacji. - szepnął cicho. I wtedy wszystko we mnie pękło. Nie mogłam nic zrobić, tylko płakałam w jego ramionach.
 
Jason's POV:
 
- Gdzie moja forsa Sam? - krzyknąłem, uderzając go pięścią w szczenkę. Jęknął i spróbował się podnieść, ale szybko zablokowałem go kopnięciem. Przysięgam, ten koleś gra mi na nerwach.
- Po prostu powiedz gdzie jest kasa i będziemy kwita. Czy to tak trudno powiedzieć? - ryknąłem. Naprawdę chciałbym pójść do domu i pobyć z moją dziewczyną, ale oczywiście ten skurwiel chce marnować mój czas.
- Nie mam ich okej? Przyniosę ci w następnym miesiącu, obiecuję. - Samuel powiedział.
Chwyciłem go za kołnierz. - Słuchaj, nie mam czasu ma twoje pierdolone żarty rozumiesz? Chcę moje pieniądze teraz! Minęły dwa miesiące
a ty ich nie oddałeś, ani centa. - Splunąłem mu w twarz.
- Co powiesz na to, żebym połowę z tego dał ci teraz, a resztę zwrócił w następnym tygodniu?
- Czy wyglądam ci na jebanego negocjatora? Jeśli mówię, że chcę moją kasę teraz, to znaczy, że teraz! - krzyknąłem.
- Johnson, gdzie jest moja broń? - spojrzałem na Johnsona. Załapał ją i podał mi do ręki. Wycelowałem nim w głowę Samuela. - Jakieś ostatnie słowo Sam? - uśmiechnął się.
Jak do kurwy ten skurwiel może się uśmiechać, gdy właśnie chcę go zabić? - Właściwie to mam McCann. - próbował usiąść, co mu nie wyszło, ponieważ kopnąłem go w żebra.
Zaśmiał się i kazał jednemu członkowi z gangu prowadzić "tego kolesia". Zmarszczyłem brwi. Kim był "ten koleś"?
Moment później zobaczyłem, jak dwoje jego ludzi trzyma faceta z siniakami na całym ciele. Przysięgam, że widziałem go wcześniej. Myślałem kim ten facet mógłby być, dopóki nie usłyszałem jak Ryan szepnął - Alex?
- Alex? - powiedziałem odrobinę głośno. Potrząsnąłem głową i spojrzałem na Sama, który właśnie siedział na ziemi, trzymając się za brzuch i uśmiechał się do nas.
- Podoba Ci się to, co widzisz McCann? Tylko zobacz, jak twój brat teraz cierpi. - powiedział, śmiejąc się diabelsko.
- Co sprawia, że myślisz, że przez pobicie mojego brata puszczę cię wolno? - syknąłem. Złość płynęła w moich żyłach.
- Nie chciałbyś chyba zobaczyć, jak twój brat umiera przed tobą, czyż nie? - zaśmiał się mrocznie. Spojrzałem porozumiewawczo na Adama i Liama, którzy w ciszy stali przed tymi chujami, trzymając bronie w dłoniach. Skinąłem, sygnalizując, aby zaczęli strzelać.
Usłyszałem kilka głośnych strzałów i upewniłem się, żeby żaden z tych skurwieli nie pozostał żywy. Obróciłem się go tego kutasa i uśmiechąłem. - Pytanie brzmi raczej: chyba nie chciałbyś zobaczyć jak twój kiepski gang się rozpada? - Szok był wypisany na jego twarzy. - Chaz, Ryan zabierzcie Alex'a go vana. Liam, Adam posprzątajcie te cholerne ciała. Jahnson, Rob, Troy wiecie co robić. - A ja skończę z tym skurwielem sam. - zarządziłem i uśmiechnąłem się do Sama.
- Zapytam po raz ostatni, jakieś ostatnie słowo? - zanim mógł coś powiedzieć, strzeliłem mu w głowę. - Adam, Liam jest jeszcze jedno ciało do sprzątnięcia. - spojrzałem na martwe ciało sama. Skinęli i zajęli się tym, co kazałem im zrobić.
- Jason zobacz co znalazłem. - Troy pokazał mi torbę pełną pieniędzy. Ten kutas powiedział mi, że nie ma żadnej kasy. Kłamliwy drań.
- Chodźmy do vana. Musimy zająć się Alex'em i sprawdzić co u mojej dziewczyny. Mam nadzieję, że nie zrobił nic, czego by pożałował. - Myślenie o mojej dziewczynie z innym kolesiem totalnie wprawiało mnie w szał. Adam i ja szybko wsiedliśmy do vana, do którego Chaz i Ryan wcześniej przynieśli Alex'a, natomiast Liam, Johnson, Rob i Troy wsiedli do innego vana.
Droga do naszego tajnego miejsca zajęła nam około 20 minut. Ryan zaparkował vana w garażu i razem z Chaz'em wzięli go do domu, a ja szedłem tuż za nimi.
Kiedy Ryan otworzył drzwi, od razu wparowałem do środka. Nie mogłem wytrzymać ani minuty dłużej bez niej. Poszedłem do salonu i ujrzałem coś, co totalnie rozbiło moje serce.
Zobaczyłem Emme i Nicka siedzących na sofie, przytulających się. Głowa Emmy spoczywała na klatce piersiowej Nicka, kiedy on przytulał ją do siebie i szeptał jej coś do ucha.
Rozdział 7

Wszedłem do pokoju i zamknąłem za sobą drzwi, zanim podszedłem do naszego łóżka i położyłem na nim Emmę. Chciałem ją pocałować, ale ona nadal próbowała mi się wyrwać, więc chwyciłem ją mocniej. - Przestań się ruszać. - wrzasnąłem. Kiedy na nią krzyknąłem, momentalnie przestała się wiercić. Mogłem zobaczyć łzy, powoli spływające po jej policzku.
- Przestań płakać. - powiedziałem, kiedy usiadłem obok i pociągnąłem ją na swoje kolana. Zignorowała mnie i w dalszym ciągu płakała. Wytarłem jej łzy, które spływały po jej delikatnych policzkach. - Nie martw się, nie zrobię tego, jeśli nie jesteś gotowa. - powiedziałem, czym zdecydowanie ją zszokowałem.
- C-co? - spytała zmieszana.
- Nie chcę cię przestraszyć i sprawić, że mnie zostawisz. - odpowiedziałem, zgodnie z prawdą. Tak to prawda, nie chciałem żeby mnie zostawiła. Kocham ją zbyt mocno, żeby pozwolić jej odejść. - Straciłem zbyt wiele ludzi, których kochałem. Nie chcę stracić też ciebie.
Pozostała cicho, z pustym wyrazem twarzy. Pomachałem ręką przed jej twarzą. - Emma? - nadal nic. - Halo? Ziemia do Emmy. - ponownie pomachałem ręką.
- Um, tak, co?
- Wszystko okej? Wyglądasz jakbyś się zamyśliła.
Skinęła. - Tak w porządku. Po prostu myślę. - powiedziała, ale czułem, że nie był to prawdziwy powód.
Kiedy chciałem spytać, co chodzi jej po głowie, mój telefon zadzwonił. Westchnąłem i wziąłem go do ręki, spoglądając kto dzwoni. Johnson. Co tym razem? - Halo?
- McCann, mamy problem. Pamiętasz Samuela, lidera Red Blood? - Johnson, jeden z członków mojego gangu spytał. Mruknąłem 'tak' i poprosiłem, aby kontynuował. - Nie oddał kasy, o którą prosiłeś miesiąc temu. - poinformował mnie, kiedy moja krew zaczęła wrzeć ze złości. Co? Ten kutas nie oddał kasy, którą pożyczył? Zapłaci za to.   
- Dobra. Zaraz pojadę do naszego stałego miejsca. Będę tam za 5 minut z gangiem. Weź więcej ludzi. - powiedziałem, po czym się rozłączyłem. Chwyciłem mocniej telefon. Nikt. Mam na myśli, nikt nie będzie dłużny Jason'owi McCann'owi.
Ten dupek za to zapłaci, jeśli dzisiaj nie odda mi tej kasy.
- Jason, wszystko w porządku? - usłyszałem ten anielski głos. Odwróciłem się i zobaczyłem tam Emmę siedzącą z troską wypisaną na jej twarzy.    
Skinąłem. - Mam problem, który muszę dzisiaj rozwiązać, więc wychodzę. Nie próbuj uciekać okej? -  spojrzałem na nią surowo, kiedy skinęła przerażona. Nienawidzę widzieć jej w tym stanie, czuję się przez to okropnie. Ale nie miałem wyboru. Nie chciałem żeby wróciła do tego kutasa, swojego ex.
- Nie ufam ci całkowicie, więc powiem Nickowi żeby ci potowarzyszył w tym czasie. - powiedziałem, kiedy chwyciłem jej malutką dłoń w swoją i pociągnąłem na dół. - Chodź.
-Spotkanie! Salon! TERAZ! - krzyknąłem, gdy schodziłem po schodach na dół.
Ryan, Chaz, Adam i Nick znaleźli się a salonie tak szybko, jak im o tym powiedziałem. Spojrzałem na chwilę na Emmę i powiedziałem - Możesz poczekać w kuchni, dopóki nie powiem, żebyś wróciła? - kiwnęła. - I nie spróbuj podsłuchiwać. Jeśli dowiem się, że to robiłaś, nie chcesz wiedzieć co się stanie, jasne? - Emma skinęła lekko przerażona i udała się do kuchni.
Po tym jak upewniłem się, że Emma zniknęła z zasięgu wzroku, rozpocząłem nasze spotkanie. -Więc, właśnie dostałem telefon od Johnson'a. Powiedział mi, że Samuel, lider Red Blood, pożyczył moją kasę i nie oddał jej z powrotem, więc musimy odzyskać ją dzisiaj wieczorem albo inaczej będzie martwy. Użyjemy tego samego planu, co na ostatniej misji. - powiedziałem, a oni kiwnęli głowami.
- Ale Jason, kto zajmie się Emmą? - Ryan spytał.
- Nick. - powiedziałem zwyczajnie i spojrzałem na Nicka. - Możesz to zrobić? - spytałem. Pokręcił twierdząco głową. - Dobrze. Ale przed tym jeszcze kilka zasad. Pierwsza, nie waż się jej kurwa dotykać. Jeśli ją dotkniesz, a zwłaszcza skrzywdzisz to jesteś martwy. Druga, nie pozwól jej zwiać i żeby Ci nie przyszło do głowy pomaganie jej tym lub zwianie razem z nią. Odnajdę was obu i wiesz jakie będą tego konsekwencje. Jasne?
- Załapałem McCann. Nie skrzywdzę twojej dziewczyny. - Nick odpowiedział.
- Dobrze. Teraz przygotujmy się na misję. Wezwę Johnsona i kilku chłopaków z gangu. Wiem, że Red Blood mają całkiem sporo ludzi u siebie. I chcę porozmawiać z Emmą, zanim wyjedziemy. Nick chodź ze mną. - powiedziałem, gdy wszyscy skinęli i zaczęli przydzielać się do zadań, które im dałem.
Poszedłem do kuchni i zobaczyłem Emmę, siedząca na wyspie kuchennej z jabłkiem w ręce. Kiedy chciała wziąć kolejny kęs jabłka, zakaszlałem. Przeniosła swoją uwagę z jabłka na mnie. Jej twarz wyglądała blado i natychmiast odłożyła jabłko. - P-przepraszam, że wzięłam to jabłko. To wyglądało przepysznie, a ja jestem głodna.- Przerwała i spojrzała w dół. Zachichotałem i poszedłem do niej.
- Nie jestem wściekły. Tylko chciałem Ci powiedzieć, że wyjeżdżam za 10 minut oraz, że Nick będzie Ci towarzyszył do momentu, kiedy nie wrócę. - powiedziałem i musnąłem jej policzek.
- McCann! Powinniśmy już iść! - usłyszałem wrzask Adama. Krzyknąłem mu 'okej' i spojrzałem na Emmę i Nicka.
- Słuchajcie uważnie. Nick musisz pamiętać o tym, co wcześniej ci powiedziałem, a ty Emma nie próbuj uciekać, jasne? - powiedziałem surowo. Obydwoje skiwnęli głowami.
- Dobrze. Muszę iść. Pamiętacie, co wam mówiłem. - Powiedziałem, kiedy podszedłem do drzwi. Mam tylko nadzieję, że obydwoje mnie posłuchają.

Rozdział 6
 
Emma's POV:
 
Czułam, jak moje ciało ogrania paraliż. Nie mogłam się ruszyć, choćby nawet kawałek. Byłam tak strasznie przerażona, cholernie przerażona. Prosiłam, żeby Jason mi nic nie robił. - Odwróć się. - rozkazał. Powoli się odwróciłam i ujrzałam jego karmelowe oczy, które stawały się coraz bardziej ciemniejsze, kiedy wpatrywały się wprost we mnie. Byłam zbyt przestraszona, żeby coś powiedzieć. Nie miałam pojęcia, co może mi zrobić.
- Czemu się spóźniłaś? - próbowałam otworzyć usta i coś powiedzieć, ale nic z nich nie chciało wyjść. Byłam zbyt wystraszona, żeby powiedzieć choćby słowo. Zamknęłam usta i spojrzałam w dół, bojąc się kontaktu wzrokowego z wkurzonym Jasonem.
- Mówię do ciebie dziwko! - krzyknął, przez co się wzdrygnęłam.
- P-przepraszam. - zająkałam się, ciągle patrząc w dół. To była jedyna rzecz, którą mogłam powiedzieć, odkąd byłam tak bardzo przerażona.
- Zapytałem cię o jebany powód, nie prosiłem o pierdolone przeprosiny! - krzyknął. Trzymałam swój wzrok na podłodze i go ignorowałam. Wiem, że to mogło go rozzłościć jeszcze bardziej, ale to jedyne co wtedy potrafiłam.
- Odpowiedz mi Emma! I spójrz na mnie kurwa, jestem przed tobą, nie na tej jebanej podłodze. - syknął.
Powoli spojrzałam w górę i spotkałam się z jego wzrokiem. Oczy Jasona były ciemniejsze z każdą minutą, a jego twarz była czerwona od złości. - J-ja straciłam poczucie czasu i n-nie u-udało mi się przyjść tu w porę. - udało mi się powiedzieć moim dążącym głosem.
- Powiedziałem ci, żebyś była tu na czas prawda? - skinęłam. - Cóż, ponieważ mnie nie posłuchałaś, musisz zostać ukarana Emma. - szepnął charpliwie do mojego ucha.
- J-jason p-przepraszam. - powiedziałam, mając nadzieję, że mnie puści i zapomni o karze. - Obiecuję, że to się nie powtórzy.
- Możesz się po prostu zamknąć?! Skąd mam wiedzieć, że nie zrobisz tego znowu? - syknął. Pozostałam cicho. - Właśnie! Więc zamknij się! - wrzasnął, przez co się wzdrygnęłam. Spojrzałam w dół i mruknęłam krótkie "przepraszam".
Przez parę minut panowała cisza, a potem spojrzał na mnie i się uśmiechnął. Ten uśmiech mnie przerażał. Cofnęłam się, kiedy próbował podejść bliżej, aż w końcu moje plecy uderzyły w ścianę. Chciałam uciec, ale szybko mnie schwycił. - Boisz się mnie dziecinko? - powiedział, całując moją szyję.
Próbowałam się wydostać z jego uścisku, ale on ani drgnął. Był znacznie silniejszy od mnie. - J-jason p-proszę nie. - błagałam. Ignorował mnie, nadal całując moją szyję. Starałam się nie płakać i kontynuowałam wydostanie się z jego ramion.
- Przestań się ruszać! - wrzasnął. Całował moją szyję dookoła, chcąc znaleźć mój słaby punkt i znalazł go, kiedy pocałował mnie poniżej ucha, podczas gdy ja jęknęłam. Mogę powiedzieć, że się uśmiechał i zaczął całować mnie mocniej, oczywiście zostawiając tam malinkę.
- J-jason. - jęknęłam. O cholera. Czy ja właśnie jęknęłam?
- Jason, proszę przestań. - błagałam, starając się nie jęknąć. Próbowałam wydostać się z jego uścisku. Jason zignorował to i kontynuował całowanie mojej szyi, albo powinnam powiedzieć mojego słabego punktu. - Jason prze-
Jason brutalnie pocałował moje usta, zmuszając mnie, żebym przestała gadać. - Za dużo mówisz, po prostu ciesz się tym. - powiedział, a następnie kontynuował całowanie mnie. Nie oddawałam pocałunku, po prostu stałam tam, gdy on mnie całował. Odsunął się na chwilę i plasnął mój prawy policzek. - Pocałuj mnie! - rozkazał i przywarł swoje usta do moich. Poczułam łzy w oczach, kiedy oddałam pocałunek.
Jason się odsunął, ale nadal trzymał mnie mocno. - Chodźmy kontynuować to w naszym pokoju. - szepnął do mojego ucha, przez co moje oczy się rozszerzyły. Jason wziął mnie w swoje ramiona, kiedy próbowałam od niego uciec. Biłam, kopałam, wrzeszczałam, ale on wcale nie drgnął. Nie chcę stracić dziewictwa z kolesiem, którego ledwo znam. Proszę, pomóż mi.
Rozdział 5
 
- Emma. - westchnąłem, przyciągając ją bliżej. Powiedziała, że nie śpi już od godziny, więc starała się mnie obudzić, żebym ją puścił.
- Przestań się ruszać i idź spać. - Powiedziałem, przytulając ją do siebie.
Jęknęła. - No dalej Jason, po prostu mnie puść i pozwolę ci spać z powrotem. Poza tym, co robisz w moim pokoju? - spytała. Powoli otworzyłem oczy i spojrzałem na Emmę:
- To mój dom, więc wszystko jest pod moją kontrolą. Ponadto jesteś moja, więc wszystko co twoje, to i moje, zrozumiałaś? - spytałem surowo. Powoli skinęła i spojrzała w dół. - Dobrze.- pocałowałem jej policzek, zanim ją puściłem.
- Daję ci półtorej godziny na uszykowanie się i zejście na dół. Jeśli nie zejdziesz na czas, uznam to za to, że mnie nie posłuchałaś. A nie posłuchania mnie oznacza karę.  Załapałaś? - poinformowałem ją. Strach był wypisany na jej twarzy, kiedy powoli skinęła. - Dobrze, więc twój czas zaczyna się.. - spojrzałem na swój zegarek. - Teraz. - dokończyłem zdanie, podczas gdy ona biegła już do łazienki.
 
Emma's POV:
 
Jason dał mi jedynie półtorej godziny na uszykowanie się? Czy on oszalał? Westchnęłam głośno, ściągając rzeczy i wchodząc pod prysznic. Odkręciłam wodę, upewniając się, że nie jest ani za zimna, ani za ciepła. Wzięłam jabłkowy szampon i umyłam nim włosy, następnie chwyciłam waniliowy płyn i wyszorowałam nim ciało. Włączyłam wodę z powrotem i zmyłam mydło z mojego ciała.
Byłam w środku moich głębokich przemyśleń, gdy zimna woda spływała w dół po mojej głowie. Zastanawiałam się, co słychać u moich przyjaciół, u Caleb'a. Tęsknią za mną czy może cieszą się, że mnie nie ma? Pokręciłam głową, chcąc wymazać z niej negatywne myśli. A co z moimi rodzicami? O mój Boże! Moi rodzice! Jak oni przyjęli to, że zaginęłam? Myślenie o tym wszystkim, przyprawiało mnie o zawroty głowy.
Moje myśli zostały przerwane przez osobę pukającą do drzwi. - Emma, Jason kazał mi powiedzieć, że zostało ci 10 minut. - powiedział jakiś głos, myślę, że to był Ryan.
- Okej. - odpowiedziałam. Szybko wyszłam spod prysznica, osuszyłam się i owinęłam swoje ciało ręcznikiem, zostawiając mokre włosy na plecach.
Wyszłam z łazienki i powędrowałam w stronę mojego pokoju. Zamknęłam za sobą drzwi, zanim ruszyłam go garderoby. Jason naprawdę planował to porwanie przez dłuższy czas. Mam na myśli, spójrz na te rzeczy, niektóre z nich są moje, niektóre nie, a te, które nie są moje, są dokładnie w moim stylu i rozmiarze, nawet biustonosze i bielizna. Założyłam białą koszulkę, czerwony sweter i białe rurki.
Spojrzałam na godzinę, byłam spóźniona 5 minut. Cholera. Popędziłam na dół, ignorując moje mokre włosy. Pobiegłam do salonu i nigdzie nie mogłam zobaczyć Jasona. Westchnęłam z ulgą, wiedząc, że jeszcze go tam nie ma. Podeszłam do sofy i kiedy chciałam usiąść, usłyszałam głos, który powiedział - Spóźniłaś się. - byłam zbyt przestraszona, żeby się obrócić, ponieważ wiedziałam, że to był Jason. - A wiesz, co to oznacza? - dmuchnął przy moim uchu, co sprawiło, że wstrzymałam oddech. Proszę nie mów, że to oznacza karę. Proszę nie. Pro...
- To oznacza karę.